pamięta rzekę. spokój. gęste powietrze nad
ugiętymi kolanami i resztki alkoholu. uderzyły ich własne
odbicia, kiedy pisała patykiem po wodzie.
wrócili pomiędzy noc. taka była jasna.
od tamtej wiosny nie miewa snów.
budzi się wcześniej niż zwykle i nie otwierając
oczu, połyka wciąż ten sam obraz.
wieczorami wzrok wyostrza się, a skóra jędrnieje.
stoi w trawie bosa Zuzanna z rumiankiem we włosach,
zaplata ręce o zapachu polnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz