środa, 30 września 2009
Geometria niedoskonała
zbierając poziomki po rowach
przy stacji kolei wąskotorowej
pod skorupą kształtów zastygamy
w pionach i poziomach
ciśnienie wzrasta przerasta
domy kościoły rozpycha ulice
kiedy wymawiam twoje imię
w oknach pękają żyłki światła
piątek, 25 września 2009
Kręgi
czasem bywam, byle nie za często.
jesienią piach garnie się do butów, a my
jesteśmy zbyt śmiertelni by wracać.
jesienią piach garnie się do butów, a my
jesteśmy zbyt śmiertelni by wracać.
deszcz jakby zwolnił. ta ulica, którą chodziłam
po gazety, po ciebie, po każdą zwykłość i niecodzienność:
wszędzie tylko kasztany i kasztany.
kiedy byłam dzieckiem, szukałam kasztanów
przy murku, między szkołą a domem.
dzisiaj łupiny leżą puste.
sobota, 19 września 2009
Próba autoportretu
nauczyłam się patrzeć nieufnie
przez siatkę skrzywień i załamań. teraz
uczę się tylko skraplać w pachwinach
i wszystkie ciała żywe, pulsujące
zamieniam w przeczenia
zastygła w kontrastach i perspektywach
nie umiem być bardziej niż widzę
wilgotnieję i wysycham. kończąc się
na palcach, pospiesznie łykam dym
Malowanie Polski
gdziekolwiek przyklękam. gdziekolwiek
rozszczepiam się w ciało przechodnia i w imię jego,
tam jest miękki umbrowy pejzaż.
wypełniam go prawie doskonale sztandarem chuścin,
krzywymi mokrych horyzontów. strzechą łatam dachy
a rumiankiem piach, którego kręgosłup pręży się
nad pszenicznymi żebrami.
kiedy wieczory przysychają do płócien, drzewa
o pomarszczonych palcach drapią niebo. sprzed chaty
stara wieszczka na łusce oleju odpada.
nie wywróży deszczu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)