czasem bywam, byle nie za często.
jesienią piach garnie się do butów, a my
jesteśmy zbyt śmiertelni by wracać.
jesienią piach garnie się do butów, a my
jesteśmy zbyt śmiertelni by wracać.
deszcz jakby zwolnił. ta ulica, którą chodziłam
po gazety, po ciebie, po każdą zwykłość i niecodzienność:
wszędzie tylko kasztany i kasztany.
kiedy byłam dzieckiem, szukałam kasztanów
przy murku, między szkołą a domem.
dzisiaj łupiny leżą puste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz