Rozwartymi nóżkami, korzonkami w podłoże wczepiona
wilgotna, rozpustna i mszasta. Zatykać uszy! – staruszek,
aby spiekota nie gasła, chwycił za pukiel zieleni i rwie
aż się pot na czole zbiera, upływa. Wrze. Niby wątła
lecz taka uparta. Alrauna pojękując w noc się zaplotła
i ani drgnie, zaprzęga więc dziad kozła. Podchodzi kozioł,
raciczką zapiera. Wnet pada. Po-krzyku, mój panie!
Nie zdążywszy rzec tylko, że panu serce stanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz