Kadr z filmu Kronika wypadków miłosnych w reżyserii Andrzeja Wajdy (1986) |
A nie jesteś ciekaw,
co tam w środku? Może stare plany,
może skarb z całego życia, a może
tylko skrwawiona siekiera? *
Tutaj rozmowy urywają się w pół słowa – posłusznie,
na gwizd lokomotywy, na ostatnią dziesiątkę różańca.
Stacyjka taka mizerna i cicha, aż echo idzie pod miasto.
Lecz gdybym tak pokochał i rychło umarł z miłości
przed białym dziewiczym ciałem, pełnym lęku jak pisklę
przed białym dziewiczym ciałem, pełnym lęku jak pisklę
wyjęte z gniazda, to może policzki by się szybciej zapadły,
ustało nerwowe zaciskanie powiek. Nie czekałbym nawet
snów wdeptywanych w kocie łby milicyjnym butem
ani świeżego tytoniu, ani kobiet wiecznie nienasyconych
układających się w krajobrazy wieczorne, pagórkowate
gdzieś we mgle zawieszone nisko na kształt papierosowego
dymu – kłębowiska urojeń, które wchłaniają moje chore
zbolałe płuca. Zwariowałem, myślę cicho. Męczy mnie
spokojny dryf babiego lata. Dokładnie tyle nam trzeba
popiołu i szkła rozsypanego po ulicach, byśmy zapłakali
oderwani od piersi, co pęcznieje w próchnie starodrzewu,
w rojstach postękujących leniwie niby czarcie gardło.
Bo ledwie trzewia piwnic zdążyły wykipieć krwią, obrosnąć
w tłustawe ropne wykwity. Nie było nas długo, może nawet
wcale nie istnieliśmy. A może zwyczajnie serce pękło.
* T. Konwicki, Kronika wypadków miłosnych
Czas szybko leci. Człowiek staje się bardziej oczytany, zmienia mu się gust, jest bardziej krytyczny. Zwyczajnie dojrzalszy. Ze mną też jest podobnie, ale w twoje pisanie uwierzyłem od samego początku i mimo wszystko dalej mi się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńPowodzenia.
Miło mi to czytać, Arku :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpadasz tutaj raz po raz.
Pozdrawiam i dziękuję!