czwartek, 25 marca 2010

Przestworzenie


dzielą się na czworo. ona pachnie dziegciem
od zachodu i północy, z głową ułożoną na rękach.
pod płotem bryzgi przejrzałych wiśni
błyszczą jak krew.

on lato przesypał pomiędzy palcami, choć jeszcze
świeci. lipiec jest nieco wilgotny o poranku i trawa
łoskocze jak zmierzwiona sierść po łydkach;

kobiety są od kuszenia, a wróble
od znoszenia gwoździ. tylko czasem
śmierć daje się okpić i pot spija z pleców,
jakby serce miała w piersi,
nie polny kamień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz