sobota, 2 lutego 2013

Grzęzawisko

Plamka na płótnie, przecinek w oddali. Słowa kurczą się
z pokolenia na pokolenie, pustą przestrzeń wypełniają portrety,
przyciężkie noce, kości lub mokre drewno trumienne.

Pięćdziesiąt lat z górą. Pójdziesz ze mną za wszelką cenę;
na chorobę, na wojnę, na przemiał. Oto jałowość. Ciepłe słone
jezioro, plusk, dryfujące włosy. Biały przecinek, na płótnie

plamka, co rozkwita, kiedy podchodzisz; pełna pozorów,
zwiewna i jasna, puch topolowy, okwiat wełnianki.
Przypomina ci matkę, więc sączysz jej sól jak mleko,

nie zamierzając wcale dorastać. I wiesz, że mógłbyś
być najtęższym konarem głównej linii rodu, wspierać się na ramionach,
w koronie kwiatu przekazywać życiodajne soki. Tymczasem

z trudem unosisz się na powierzchni, każdego roku
płodzisz jeden wiersz, ścierając pył z kamiennych kręgów.

2 komentarze:

  1. Jak zwykle - wiersz czysty jak mahoniowe powietrze. Z wdziękiem. Jest lirycznie. Podoba się.

    Ślę pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za wstąpienie, Arku. Jednak zmieniłam zapis, żeby było przejrzyściej :)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń